Forum Sesje Strona Główna Sesje
Witamy z powrotem!
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Vampir? Ale jak tym grać?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Sesje Strona Główna -> Świat Mroku
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lonely Wolf
TechPriest
TechPriest



Dołączył: 08 Maj 2006
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Czw 22:11, 18 Maj 2006    Temat postu: Vampir? Ale jak tym grać?

Czyli porad kilka na temat gry Vampirem...



Na początku może napisze o czym ma być ten artykuł. Jest to rozpatrzenie dwóch różnych spojrzeń na odgrywanie wampira pod kątem RPG. W tym przypadku możemy postawić sobie pytanie : Jak grać ? Czy tak jak Louis, bądź Lestat w „Wywiadzie z Wampirem” autorstwa Anny Rice, czy może wizerunek tego RPGowego wampira trochę różni się od najpopularniejszych chyba filmowych wampirów. [No oczywiście poza „Draculą” J]. Na pewno przynajmniej sześćdziesiąt procent graczy w W:M czytała tę książkę, a jeszcze więcej osób widziało film i potraktowało obydwa źródła jako vademecum, poradnik jak grać. Dużo łatwiej jest przyjąć coś co się widziało niż puste słowa. Oczywiście nie mam zamiaru podważać wartościowości twórczości pani Anny Rice i również polecam tę książkę. Polecałbym również graczom w warhammera przeczytanie przygód Gotreka Gurnissona co nie znaczy , że zaraz mieliby zacząć grać właśnie takimi postaciami. Mam nadzieję , że kiedyś na którymś konwencie uda i się przeprowadzić dyskusję na właśnie ten temat . To tyle tytułem wstępu. Zapraszam do dalszej części artykułu.

PRZEBUDZENIE TEGO WAMPIRZEGO „JA”.

Na pierwszy plan wrzucimy element przemiany. To wydarzenie jest przecież jednym z najważniejszych w życiu „młodego” wampira. W „Wywiadzie..” jedna z moich ulubionych scen było właśnie przebudzenie w ciele Louisa wampira, to faktycznie można by potraktować jak studium zachowania : „.(...) Zobaczyłem wtedy także, że nie tylko Lestat zmienił się, lecz i wszystko, co mnie wokół otaczało.
To było tak jakbym dopiero teraz po raz pierwszy zaczął widzieć kolory i prawdziwe kształty rzeczy (...)
Kiedy bowiem ujrzałem światło księżyca na bruku przed domem, wpadłem w takie oczarowanie (...) wsłuchiwałem się w noc, jak gdyby był to chór szepczących kobiet, przywołujących mnie do swych piersi. ” – ciekawy opis, oddający istotę przemiany. Faktycznie przemiana pozwala młodemu wampirowi widzieć uroki nocy, wyostrza zmysły, przez co każdy dźwięk zostaje wyolbrzymiony, każde doznanie jest większe. Lecz na czym polega różnica ? Zasadnicza różnica tkwi w tym , że wampir w Maskaradzie uczy się swoich umiejętności od ojca, dostaje klanowe dyscypliny, a w Wywiadzie można powiedzieć , że los sam nadaje mu umiejętność jaka mu się podoba. Tutaj chciałbym poruszyć temat charakteru i osobowości. Właśnie po to by postacie nie były płytkie i , by każda nie była taka sama stworzono stereotypy klanów. No właśnie , w Maskaradzie osobowość wampira zmienia się częściowo pod wpływem klanu. Oczywiście wampir nie przemieni pierwszego napotkanego człowieka, a tylko tego który odpowiadał mu będzie zachowaniem itp. , co nie wyklucza zmian wprowadzanych przez samą przemianę. Jako przykład można podać tu Hermana Göringa, którego wg. Podręcznika „Berlin by Night” przemienili niemieccy Malkavianie. Nie muszę chyba tłumaczyć kim był Herman G. I na pewno w żadnym wypadku nie pasował do tej roli , ale najwidoczniej przemiana wpłynęła na jego charakter. Przecież nie ma Gangreli zachowujących się przykładowo jak Tremere prawda ? Każdy klan ma unikalne, oraz stereotypy, razem z krwią rodzica przechodzi na młodego wampira wiele nowych poglądów, a jeżeli „młody” się z nimi nie zgadza.. No cóż...
Sam klan nie zmienia całkowicie charakteru postaci , ale przede wszystkim zmienia się jego postrzeganie świata. Teraz jego społeczeństwem jest Rodzina , a ludzie odchodzą na bok. Część ludzkich przywar pozostaje ale nie jest to człowiek uwięziony w ciele wampira ale wampir z krwi i kości !

KONCEPCJA POSTACI

Nie da się ukryć, że w „Wywiadzie z wampirem” cała koncepcja opiera się na pierwiastku sentymentalnym. Ten ogromny humanizm Louisa rzuca się każdemu w oczy. Oczywiście można porównać go do Brujha Idealist ale... No właśnie nikt z brujah nie powstrzymuje się od pożywiania, oni starają się współżyć z ludźmi. Maskarada opiera się bardziej na grze politycznej, sama struktura miast mówi za siebie. Dużo pierwiastków mistycyzmu, lecz mniej sentymentalizmu. Same klany są silnie schierarchizowane, tak samo jak i klany. Inna sprawa może być to, że większość wampirów wypracowała sobie u swych rodziców przemianę. Zapracowali na to , oraz okazali się godni zaufania by wybić się ponad ludzi. Właśnie dla tego wampiry Maskarady nie traktują przemiany jako klątwy, przemiana nie jest dla nich karą. Zupełnie odmienny pogląd przedstawiają wampiry [główni bohaterowie] w „Wywiadzie z wampirem”. Jedyną klątwą dla tych „naszych” RPGowych wampirów jest to , że nie mogą wychodzić na światło dzienne. Oczywiście zdążają się wybitne jednostki które mogły być przemienione wbrew woli itp. Ale nie może wyglądać tak każda postać. Wampiry czerpią przyjemność z tego , że są istotami wyższymi. Zakładają korporacje, mafie, kierują życiem ludzi, ale również biją się między sobą. W White Wolfowym świecie postacie pną się po szczebelkach władzy, szukają prestiżu itp. To właśnie wampiry odkrywają mistyczne sekrety przeszłości i walczą o to żeby je zdobyć, po to żeby mieć władzę, lub dla wyższych celów jak na przykład Wyznawcy Seta.

PROBLEM POŻYWIANIA SIĘ

Są to zupełnie różne punkty widzenia. W założeniach „Wywiadu z wampirem” jest , że wampir cierpi, jakiś mistyczny ból i tylko krew jest w stanie ulżyć temu cierpieniu.. Czy tak jest naprawdę ? Krew jest dal wampira pokarmem, tak jak dla normalnego człowieka obiad ! Jest to zwykły posiłek, głodny człowiek jest osłabiony, tak samo wampir. Krew jest dla niego pokarmem który potrzebny mu jest do istnienia. Wampir który ma niski poziom krwi odczuwa głód, a nie cierpienie. Jeśli poziom krwi jest zbyt niski to traci kontrolę nad sobą, co powodowane jest chęcią przeżycia, głodem a nie bólem. Wampir pijąc nie ucieka od żadnych trosk itp. Tylko zaspokaja uczucie głodu.

PODSUMOWANKO

Artykuł niezbyt długi , mam nadzieje że przydatny i jakoś pomógł jeśli ktoś miał jakieś wątpliwości. „Wywiad z wampirem” jest doskonałą książką ale nie tworzona na potrzeby RPG. Na pewno ja wszystkim polecam. Niestety system Wampir : Maskarada różni się sporo od tej właśnie powieści. Podejrzewam , że jeśli ktokolwiek przysiadł by do tego głębiej sam mógłby wychwycić więcej różnic.


Zanim wypijesz swoją pierwszą krew... cz.I
Ten tekst piszę jako przyszły Mistrz Gry w systemie ''Wampir-Maskarada''. Pragnę jednak od razu uspokoić tych wszystkich, którzy zobaczywszy tylko to pierwsze zdanie orzekli, że nie mam prawa napisać nic mądrego, ani tym bardziej odkrywczego, jeśli nigdy nie prowadziłem w tym systemie. Nie będę wszak pisał, jak grać w ''Wampira'', ani jak powinna wyglądać sesja w tym systemie. Nic z tych rzeczy. Nie jest to w tej chwili przedmiotem mojego zainteresowania. Piszę te słowa jako człowiek, który postanowił poznać naturę wampira i dokonać kilku ważnych wyborów, zanim zasiądzie do tworzenia własnej sagi. Chcę teraz przedstawić wnioski z poczynionych przeze mnie obserwacji. Żeby uczynić mój wywód klarowniejszym, podzieliłem go na części. Oto pierwsza z nich:

Aby stworzyć postać w ''Wampirze'', trzeba nie lada wysiłku i poświęcenia sporej ilości czasu. Owocuje to zazwyczaj powstaniem wampira, który ma wybrany klan, wspaniały i mroczno-tajemniczy wygląd, ale jego historia postaci to tylko zgrabnie wymyślona historyjka, mniej lub bardziej stanowiąca przyczynowo-Skutkowy ciąg zdarzeń. Czy to źle? Oczywiście, że źle. Dodajmy do tego jeszcze podręcznikową regułę, że świeżo powstały wampir właśnie opuścił swojego opiekuna i ma za sobą 50 lat życia po śmierci. 50 lat wypełnione na karcie ogólnikami lub w ogóle całkowicie pominięte, jakby ich istnienie nie było warte uwagi. Wampir czasu nie liczy, ale wampir go odczuwa i to o wiele intensywniej niż którykolwiek z ludzi. I tutaj dochodzimy do podstawowej kwestii. By być wampirem, trzeba go rozumieć i to rozumieć doskonale, bo wampir to żadną miarą nie jest człowiek. Ale jak rozumieć wampira, który przeżył już kilkadziesiąt lat, gdy ten czas opisuje się słowami: ''zostałem przemieniony 50 lat temu.... zrobił to ten i ten....teraz on mnie opuścił i zostałem sam''. Gdzie opis przeżywania tego czasu, opisywania każdego nowego szczegółu, doznawania silniejszych emocji, odkrywania swoich nowych możliwości? To przecież stanowi istotę istnienia wampira, ta inność, obcość we własnym ciele, radość z widzenia w ciemnościach i rozpacz po pierwszej ofierze. Ale to dzieje się właśnie na początku, zaraz po powstaniu, po pierwszym ''przebudzeniu dla ciemności'', właśnie w ciągu tych 50 lat pod opieką ''ojca''. Później, kiedy już przeżyło się tak długi czas jako wampir,, te pierwotne uczucia, z niemal dziecięcą intensywnością odczuwane na początku, bledną, bo zdołaliśmy się już przyzwyczaić do samego siebie. Obojętnieje się, bo zabija się prawie co noc, bo widzenie w ciemnościach już tak nie bawi jak wcześniej, bo upływający czas nie ma żadnego znaczenia a rozdarcie pomiędzy ludzką i wampirzą naturą już nie boli, a w końcu przecież i tak zwycięża ta wampirza . I na to właśnie trzeba zwrócić baczniejszą uwagę, bo to jest istota natury wampira, a gracz, który nie będzie przeżywał tego swoją postacią, nigdy nie stworzy jej w pełni. Ośmielę się nawet zauważyć, że jego postać będzie daleka od bycia wampirem - to będzie jedynie świadomość człowieka, który wie, że ma nieprzeciętne zdolności i musi pić krew, ale będzie szmat drogi od zrozumienia własnego przekleństwa i sensu swego istnienia, ale przede wszystkim, i tu dochodzimy do jądra zagadnienia, nie zrozumie nigdy różnicy pomiędzy byciem wampirem a byciem człowiekiem. Tutaj, moim skromnym zdaniem, leży pies pogrzebany. Wampir był kiedyś człowiekiem, przenosi jego wspomnienia, uczucia, charakter i wszystko, co ludzkie. Trzeba najpierw, ''najsamprzód'' jak mawiał mój pan od matematyki w liceum, zrozumieć dogłębnie człowieka, który ma stać się wampirem, żeby stworzony później wampir nie był tylko fikcją wziętą znikąd. Jak można odegrać pierwsze chwile szoku po przemienieniu, pierwsze, tak obce i dziwne uczucie głodu krwi, nowe odczucia i najważniejsze, jak wiarygodnie i dramatycznie odegrać swój pierwszy ''posiłek''. Przecież to wymaga niesamowitej walki wewnętrznej, żeby wypić czyjąś krew, by zdobyć się na to, co będąc człowiekiem nigdy nie przyszłoby do głowy, budziłoby wstręt albo strach. To jest tak niewiarygodnie obce, tak nam, ludziom nieznane, że nie wyobrażam sobie nie robienia z tego niemal czegoś świętego, czego nie sposób będzie kiedykolwiek zapomnieć. Myślę też, że gdyby komuś zdarzyło się podczas odgrywania tego zapłakać albo chodzić długimi minutami po pokoju niezdecydowanym i pełnym obaw, to byłoby to dla mnie zupełnie normalne i świadczyłoby o wspaniałej konstrukcji wewnętrznej postaci. ''To prawdziwy młody wampir''- pomyślałbym.

To tyle na teraz. Wszystkim, zarówno już grającym w ''Wampira'' jak i dopiero zamierzającym nakazuję (sic!) przeczytanie ''Wywiadu z wampirem'' autorstwa Anne Rice. Zrozumnienie tej książki to zrozumienie wampira. Bez niej moje wywody i koncepcje stworzenia własnej postaci i sagi byłyby ubogą amatorszczyzną i ledwie ślizganiem się po istocie rzeczy.


Zanim wypijesz swoją pierwszą krew... cz. II

Witam ponownie. Wampirze pozdrowienia dla wszystkich. Mam nadzieję, że moje poprzednie wywody choć trochę przypadły Wam do gustu. Jeśli tak było, oto ich druga część.

Jak wiadomo, jedynym przedstawiającym dla wampira jakąkolwiek wartość kulinarną posiłkiem jest krew. Poza nią wampiry nie potrzebują niczego innego, ani do picia ani do jedzenia. Miło, prawda? Ta prostota i niewybredność ma jednakże swoją cenę. Krwi w sklepie kupić nie można i trzeba ją zdobyć w inny sposób. Jak, wszystkie wampiry doskonale wiedzą. Istota problemu jednak leży w kolejnym wielkim dylemacie wampira. Żeby wypić krew, trzeba zabić żywą istotę, niezależnie od tego, czy to człowiek czy zwierzę. Owszem, można spróbować obchodzić się bez zabijania, ale wiąże się to z kilkoma problemami:


pozbawiona znacznej ilości krwi żywa istota jest bardzo osłabiona; żeby zregenerować taką utratę krwi, organizm ludzki musi dokonać tytanicznego wysiłku, a nie jest pewne, czy mu się uda; ponadto osłabienie organizmu wystawia go na liczne choroby, które mają łatwiejsze możliwości infekcji (jeśli prowadzi się w średniowieczu, to spróbujcie sobie wyobrazić szanse ratunku dla takiej osoby przy ówczesnym stanie wiedzy medycznej)
taka "podpijana" co jakiś czas osoba otrzymuje tylko przedłużenie wyroku śmierci, stopniowo traci krew, aż w końcu wycieńczenie jej organizmu osiągnie stadium krytyczne, a wtedy...
wampirowi, który nie pił przez dłuższy czas i znajduje się u kresu wytrzymałości psychicznej i fizycznej, łatwiej jest wpaść w szał na sam widok żywej istoty; jest opętany wizją pitej krwi, więc wszelkie próby opanowania się w trakcie picia mają nikłe szanse powodzenia (spróbujcie się opanować na widok wody, kiedy ostanie pięć dni spędziliście na pustyni i jesteście na skraju wyczerpania z pragnienia - myślę, że to porównywalne uczucie)
kto czytał "Wywiad z wampirem" ten wie, że dopiero zabicie, posłyszenie ostatnich, zanikających uderzeń ludzkiego serca daje wampirowi ukojenie; nie zabijanie męczy i w końcu może doprowadzić do szału


Co z tego wynika? Bez zabijania obyć się nie można. Brzmi to okrutnie i łatwo szafować taką sentencją, ale to szczera prawda. Nawet, jeśli będzie się pilnowało i wypije się za każdym razem tylko trochę, to gdzieś w umyśle będzie kołatała się świadomość, że śmierć właśnie "pitej" ofiary jest już przesądzona, nasz czyn jest dla kogoś wyrokiem śmierci, nawet jeśli w najszczerszych zamiarach nie chcemy tego (Wyobrażacie sobie wampira, w którego krwi znajduje się wirus HIV, dla niego zupełnie nieszkodliwy? Czy zarażałby wtedy, czy nie? Zastanówcie się.) Pamiętajmy, że nie zabicie to przedłużenie własnego cierpienia, to oddalenie własnego UKOJENIA, tak niezbędnego każdemu wampirowi do istnienia.

Uczucie picia krwi jest niepowtarzalne, jej smak, dotyk jej kropli spływających po gardle, rozprzestrzeniające się po ciele ciepło i błogość. To jest uczucie ekstatyczne, wtedy wszystkie zmysły są wyłączone, zalewa je fala przyjemności tak nieopisanie wielkiej, że nie wyobrażam sobie, by podczas tych krótkich chwil wampir mógł utrzymać zwyczajny kontakt z rzeczywistością. Myślę, że nie popełnię "faux-pais" jeśli stwierdzę, że to ten sam rodzaj "burzy zmysłów", który towarzyszy orgazmowi. Można zgadywać tylko, o ile intensywniejszy, ale myślę, że niewiele, jeśli w ogóle. To jedna sprawa. Druga, o wiele ważniejsza to kwestia wzmiankowanego wyżej dylematu moralnego. Nie każdy wampir łatwo radzi sobie z zabijaniem. Dla niektórych jest to próg nie do przejścia i tacy skazują siebie od razu na ciągle rosnące i niszczące duszę uczucie niezaspokojenia, które w konsekwencji doprowadzi ich do zguby. Inni, by nie zabijać ludzi, którymi poniekąd są (a z których się bez wątpienia wywodzą) żywią się zwierzętami, co pozwala im uspokoić sumienie (biada tylko, jeśli wampirem stał się obrońca praw zwierząt) i, moim skromnym zdaniem, pozwala im spokojnie przetrwać. Najrzadsi to ci, którzy od chwili przemienienia nie widzą problemu w zabijaniu (pozostaje tylko domyślać się, z jakich grup społecznych pochodzi dany wampir...). Największą grupę stanowią ci, którzy latami oswajają się z koniecznością zabijania i kiedy po raz pierwszy robią to bez żalu, są już całkowicie wampirami.

Pamiętajmy, żeby przenieść te ludzkie odczucia na właśnie stworzonego wampira. To go uwiarygodni, sprawi, że proces przekształcania się ludzkiej psychiki w wampirzą stanie się prawdziwy a postać będzie go przeżywać bardzo intensywnie. Moment na sesji, kiedy przychodzi postaci pić krew po raz pierwszy, albo kiedy ciągle jeszcze nie może się ona pogodzić z tą koniecznością jest wart każdej ilości poświęconego na niego czasu. To mogą i powinny być niezapomniane chwile, a szczególnie ten "pierwszy raz". Potraktowanie go po macoszemu zuboży psychikę postaci potwornie i nieodwracalnie.

Tak by się to przedstawiało. Do następnego razu.


Zanim wypijesz swoją pierwszą krew... cz. III

Dzisiaj trochę o nieśmiertelności.
Bez tego daru nie można stać się wampirem, jest on jakby wpisany w ''zestaw podstawowy''. Proste, ale tylko pozornie. Nieśmiertelność, wieczność bez końca, nieskończone trwanie: czy ktokolwiek z Was próbował to sobie kiedykolwiek wyobrazić? Wyobraźcie sobie stanie na księżycu i patrzenie w nieskończoną dal, gdzie wzrok już nie widzi. W ludzką psychikę wpisana jest od urodzenia niezdolność do pojmowania nieskończoności. To samo z próżnią. Sami więc widzicie, że z nieśmiertelnością sprawa jest raczej skomplikowana. Dla wampira również. W chwili przemiany wampir jest przecież psychicznie wciąż człowiekiem i dotyczą go te same ograniczenia mentalne.

Dla tych, którzy pragnęli nieśmiertelności, bo bali się śmierci lub ich ego rozrosło się nadmiernie, to dar. Brak chorób, starzenia się, triumf nad śmiercią. Oto mamy Klucz do Bram Wszechświata, dotykamy boskości. Niestety, ten ''dar'' jest w swej istocie złośliwym poltergeistem, który w zamian za iluzoryczną władzę nad śmiercią żąda olbrzymich ofiar. Z początku wszystko układa się wspaniale: przed nami cała wieczność, nowi ludzie, nowe rzeczy, powstawanie i upadki imperiów, smak władzy i wszystko, co można sobie zamarzyć. Radość z takiego ogromu nowych doznań jest niepomierna. Z czasem jednak trzeba zacząć spłacać ten dług, zaciągnięty wszak u samej Śmierci. Świadomość otrzymania przekleństwa miast daru może objawiać się wielorako:


po kilkudziesięciu latach umrą najbliżsi nam ludzie, ukochani i przyjaciele, od których i tak już z pewnością zaczęliśmy się oddalać z uwagi na nocny tryb życia (wyprowadzenie się z domu uważam tutaj za tak zwany mus) z czasem fakt odchodzenie i przychodzenia nowych pokoleń stanie się codziennością i zatracimy poczucie, czym jest życie a czym śmierć - zobojętniejemy
zabijanie stanie się igraszką, znęcaniem się nad ofiarami, stracimy szacunek dla ludzkiego życia, co jest nieuniknione w przypadku ciągłego ''pożywiania się'' ludźmi wmówimy sobie, iż jesteśmy w tej igraszce bezkarni, że jesteśmy panami życia i śmierci - próżność to największa spośród wampirzych cech...
z biegiem lat, a później całych stuleci, zobaczymy już tak wiele, że dostrzeżemy cykliczność ludzkich dziejów (kto choć trochę zna się na historii, ten wie, o co mi chodzi), te same schematy ludzkich zachowań, a w wielu dziejowych wydarzeniach sami pewnie weźmiemy udział dla zaspokojenia swojej próżności i żądzy władzy
po kilkuset latach ogarnie nas nuda nieśmiertelności, znużenie całym światem - jaka psychika, choćby tysiącletnia, zniesie taki ciężar zmęczenia?


Możecie powiedzieć, że wampir to nie człowiek i inaczej na to patrzy. Częściowo tak. Ale on też myśli i odczuwa, i to odczuwa znacznie intensywniej od człowieka. Psychika wampira odbiera bodźce o zwielokrotnionej sile i tak samo mocno je odczuwa i przeżywa. Kiedy już nie ma gdzie szukać sensu istnienia, gdy nic nie dostarcza choćby najmniejszych podniet, gdy jedzenie nie ma już smaku, co wtedy? Człowiek zapewne mógłby strzelić sobie w łeb, ale wampir... Ten nie może tak po prostu odebrać sobie życia. Pozostaje mu tylko nieustanna, koszmarna męczarnia z samym sobą, ze swoim wnętrzem, wypalonym i jałowym, a na koniec z całym światem. Taki ciężar złożony na psychikę jest ponad czyjekolwiek siły.

Według zasad systemu ''Wampir: Maskarada'' można szukać ukojenia jeszcze w innych ramionach, niż tylko śmierci. To Golconda, wampirzy ''raj'' dla wybrańców pogodzonych ze sobą i swoim ''losem''. To jednak przygoda dla najtrwalszych, najsilniejszych. Do tego trzeba dojrzeć i dożyć, a dożycie ''sędziwego'' wieku będąc wampirem nie jest zadaniem łatwym. O tych, którzy osiągnęli ten błogosławiony stan krążą tylko pogłoski...

Jest więc nieśmiertelność darem, czy przekleństwem? Według mnie jednym i drugim naraz. To czerń i biel w jednej postaci. Która twarz przeważy w walce o dominację zależy już tylko od każdego z Was. Owocnych przemyśleń w trumnach.
Do napisania!


Zanim wypijesz swoją pierwszą krew... cz. IV
Witajcie ponownie. Dzisiaj będzie krócej niż zwykle, ale za to na temat. Dziś interesuje nas:
Biologia śmierci

Od chwili fizycznej śmierci nasze ciało rozpoczyna trwający kilka tygodni proces rozpadu komórek i tkanek, znany pod nazwą rozkładu. Jest to nieodłączny element towarzyszący śmierci każdego żywego organizmu. W momencie przemiany, każdy człowiek mający stać się wampirem przechodzi przez stadium fizycznej śmierci. Według medycyny, jego organizm powinien więc ulec rozkładowi. Tak się jednak nie dzieje. Na skutek mocy tkwiącej w krwi wampira-rodzica proces rozpadu zostaje powstrzymany. Zastanówmy się teraz nad tym, skąd bierze się to zjawisko i jakie dokładnie korzyści przynosi wampirom.

Z mojego punktu widzenia, moc powstrzymywania rozkładu ciała tkwiąca w krwi każdego wampira tkwi w samej istocie wampiryzmu, a mianowicie we wzmiankowanej przeze mnie w ostatnim artykule nieśmiertelności. Nieśmiertelność oznacza pewnego rodzaju zwycięstwo (a przynajmniej kontrolę) nad śmiercią. Jeśli więc wampir ma władzę nad śmiercią, to posiada ją również nad przynależnymi jej ''atrybutami'', takimi jak choćby fizyczny rozpad komórek (to typ wnioskowania logicznego ''z większego na mniejsze'', które oznacza, że jeśli możesz więcej, to tym bardziej dozwolone ci jest mniej). Stąd, moim zdaniem, zdolność wampirzej krwi do powstrzymywania rozkładu.

Gdzie jednak kończy się rozkład? Jakie organy mu ulegają? Wszystkie? Wydaje mi się, że odpowiedź jest prosta. De facto żaden organ wewnętrzny nie gnije (nazywajmy rzeczy po imieniu); nie wykonuje tylko już żadnych istotnych funkcji: płuca nie pompują powietrza, serce nie bije, nerki nie produkują moczu. Te fizjologiczne funkcje organizmu zanikły, pozostały jedynie ''relikty'' wewnętrzne. Ostatecznie krew wampirza musi w czymś krążyć. Ciało wampirze nie jest jedynie pustym zbiornikiem na krew. Ona zresztą posiada moc, więc w jej możliwościach leży i symulowanie funkcji fizjologicznych organizmu. Potężne wampiry, jestem o tym przekonany, posiadają zdolności do czasowego symulowania oddechu, bicia serca itp. Żaden jednak wampir nie potrzebuje jedzenia i płynów, bo jego organizm nie byłby w stanie ich wydalić. Organizm wampira jest zwyczajnie martwy. Stąd przedstawiona w ''Wywiadzie z wampirem'' scena duszenia się Louisa po wydobyciu go ze szczelnie zamkniętej, żelaznej trumny, jest w świetle powyższego wywodu zaprzeczeniem martwoty wampirzego ciała. Takie zjawisko zwyczajnie nie ma racji bytu. Inna opcja: wszelkie oznaki biologicznej aktywności nie ustają w momencie przemiany, ale w dalszym ciągu symulują życie na zasadzie odruchów bezwarunkowych.

Wampir nie męczy się, nie traci oddechu, nie umiera na zawał, ani nie dostaje zatrucia żołądkowego. On jest najzwyczajniej martwy.

Zainteresowanych pogłębieniem wiedzy z zakresu śmierci biologicznej odsyłam do znakomitego artykułu Miłosza p.t. ''Truposz'', zamieszczonego w jednym ze starszych numerów ''MiM'a''.

''Udanej'' nocy, Wąpierze.



Zanim wypijesz swoją pierwszą krew... cz. V

Witam. Przepraszam za dłuższą przerwę w zasypywaniu Was moimi sugestiami i pomysłami, ale dla tych, którzy myślą, iż mają jakąkolwiek kontrolę nad życiem, mam przykrą nowinę: kontrola nad czymkolwiek jest tylko iluzją. Ale do rzeczy. Dzisiaj trochę o tym, co wampirowi może zrobić krzywdę.

Metod jest co najmniej tyle, ile lat w literaturze istnieje postać wampira, a znalazłoby się bez wątpienia jeszcze więcej. Różnica polega tylko na tym, że te, nazwijmy je ''wczesne wampiry'' (czyli od Drakuli wzwyż), poddawały się innym rodzajom śmiercionośnych narzędzi, niż ''nowoczesne''. To, co dla jednych teoretyków zagadnienia zdawało się zabójcze w XVII wieku, dla XX-wiecznych badaczy wampiryzmu jest źródłem śmiechu. Przyjrzyjmy się pokrótce tym metodom:


święcona woda - dawniej święcie wierzono, że wampira, jako istotę diabelską, pokonać może poświęcona woda, spalając jego piekielne ciało w proch, a w każdym razie parząc je dotkliwie; jest to jednak pogląd mylny, gdyż wiadomo, iż wampiry nie pochodzą od diabła, a wręcz odwrotnie, jakby bardziej z bożymi stworzeniami są związane (Kain i Abel)...
krzyż/hostia - kolejny symbol związany z religią i opierający się na podobnym przekonaniu, iż moce wampirze są niwelowane mocą symboli chrześcijańskich; jakkolwiek w przypadku Drakuli symbol krzyża mógłby mieć pewne znaczenie (chodzi tu o jego przeszłość krzyżową), tak dla innych wampirów jest to taki sam przedmiot, jak każdy inny, a to, że reprezentuje on pewne wierzenia jest tylko jego cechą charakterystyczną i niczym więcej
czosnek - to już zupełnie dawne czasy; skąd wziął się pogląd o odstraszającej mocy czosnku ja osobiście nie wiem - jeżeli chodziło tutaj o jego zapach, to większość z nas mogłaby z powodzeniem być posądzona o bycie wampirami...
lustra - dawniej wierzono, że wampiry nie mają w lustrze swych odbić i tak można było je rozpoznać; to kolejny mit: skoro wampir ma ciało, które bynajmniej astralne nie jest, to dlaczegóż nie miałby się odbijać tak jak inni posiadacze ciał? Ciało ma przymioty fizyczne a wszystko co fizyczne podlega regułom dotyku, obserwacji, węchu, smaku itd.
srebro - z tego, co mi wiadomo, wiele wampirów lubi srebrną biżuterię, używa srebrnych kielichów, nosi spinki do mankietów ze srebra.... srebro to ponoć broń na wilkołaki, ale o to trzeba by już ich zapytać; strach przed srebrem mógłby jedynie przynależeć do jakiegoś klanu, który wiąże z nim jakiś szczególne wspomnienia (patrz: Drakula i symbol krzyża)
kołek - dawniej była to dla wampira broń śmiertelna i nań chyba najskuteczniejsza; wbijano je wampirom we śnie prosto w serce, żeby je uśmiercić; mam tylko pytanie, dlaczego w serce, skoro nie można zatrzymać bicia czegoś, co nie bije już od kilkuset lat; dzisiaj ''kołek'' służy jedynie do unieruchamiania a w skrajnych przypadkach (patrz: "Wampir: Maskarada") może spowodować letarg
rozczłonkowanie - to chyba jedyna od stuleci ''pewna'' metoda na pozbycie się wampira; nie wierzę bowiem, by jakikolwiek wampir był zdolny zachować życie po czymś takim (to raczej domena nekromantów...) - nawet najpotężniejszy wampir nie może mieć takiej mocy, gdyż moc kryje się we krwi, a ta raczej wypływa z rozciętego ciała... są jednak dwie możliwości: albo rzeczywiście wampir ma taką moc, by zatrzymać krew w kawałkach swojego ciała i w jakiś potworny sposób wciąż zachowywać świadomość, albo inny wampir odprawi rytuał i przywróci ciału ''spoistość'' - jest to jednak bardzo dyskusyjne i trudno mi sobie nawet wyobrazić, by istniał gdzieś aż tak potężny wampir (musiałby on zresztą władać magią, gdyż moc scalania ciała mieli raczej magowie, a wampiry się magią nie parają, może za wyjątkiem Taumaturgii)


Nowoczesny wizerunek wampira, czyli ten proponowany przez White Wolfa, nie poddaje się sześciu spośród wyżej wymienionych metod. Czasy współczesne oferują jednak szereg nowych, arcyciekawych metod uprzykrzenia wampirowi życia:


choroby - teoretycznie wampir nigdy nie choruje, ale co z chorobami krwi? Jaki one mają wpływ na krew wampirzą? Co, jeśli wampir wypije zainfekowaną, dajmy na to AIDS, krew? Czy staje się tylko nosicielem czy też sam zapada na tą chorobę tracąc część swych mocy? [Czekam na Wasze opinie w tej sprawie]
broń - wydaje mi się, że istnieje pewna krytyczna ilość postrzałów, od których wampir traci zbyt wiele krwi naraz, by utrzymać swą moc i zwyczajnie słabnie; o broni wysokokalibrowej, maszynowej, granatach nie wspomnę, bo ich skuteczność ''antywampirza'' wydaje mi się bezdyskusyjna...
inne wampiry - mam tu na myśli i Jyhad, i diabolizm, i zwyczajne walki międzyklanowe technologia - postęp w dziedzinie technologii wojskowej (podczerwień, aparatura nasłuchowa, detektory ruchu, urządzenia badające zmiany gęstości powietrza, broń chemiczna i biologiczna itp.) i cybernetyce może niedługo wyrównać szanse człowieka na stawienie czoła wampirowi i zniwelowanie "naturalnych" przewag tego ostatniego; na szczęście nie wydaje się możliwe, by wynaleziono kiedyś odpowiednik dyscyplin...
cywilizacja - coraz mniej miejsca do ukrycia się, coraz trudniej utrzymać maskaradę, niezwykle ciężko pozostać anonimowym pośród 6 miliardów ludzi a jeszcze ciężej "żywić się'', gdy każde martwe ciało uruchamia proces śledztwa policji a jej techniki są coraz skuteczniejsze; wreszcie, ludzie już nie wierzą w zabobon i strach przed wampirami jest dalece mniejszy


Czekam również na Wasze sugestie. Czy wiecie o czymś jeszcze, co mogłem pominąć? Chciałbym również otworzyć dyskusję na temat: Wyższość "Mrocznych wieków" nad "Maskaradą".

Na sam koniec wspomnę o jeszcze jednej, zawsze niezawodnej broni samej natury na każdego wampira, na którą żaden potomek Kaina nie znalazł jeszcze odpowiedniego remedium. Nie myślcie, że o niej zapomniałem. Zabija nas przecież zawsze: ŚWIATŁO DNIA!!!
EDYTUJ POSTY (już poprawiłem)! - DG


Ostatnio zmieniony przez Lonely Wolf dnia Czw 22:15, 18 Maj 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nathan
Potężny
Potężny



Dołączył: 20 Kwi 2006
Posty: 321
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Pią 2:18, 02 Lut 2007    Temat postu:

Może opisałbyś magię albo coś? Bo wiesz, przydałoby się.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sheverish
Podrzędny wojownik
Podrzędny wojownik



Dołączył: 19 Paź 2007
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:54, 04 Lis 2007    Temat postu:

To ja napiszę. Po trochu, ale napiszę...

Wampiry nie mają magyi. Piszę przez y, bo tak jest w WoDzie. WoD wyszczególnił podział w Magu:Wstąpieniu na Magyę i Magię.

To co dla wampira jest dyscypilną - mocą "magiczną" - zdolnością - to dla Maga tak zwana "wioskowa magia statyczna", czyli prosta sztuczka. Prawda jest jednak taka, że wampiry mimo swej statyki (działania akceptowalne przez rzeczywistość) potrafią osiągać poteżne efekty (podobnie jak Wilkołaki).

Magia, którą władają Tremere - czyli rodzina wampirów powstałych z magów, którzy przejęli nieśmiertelność z grupy wampirów (bodajże Kapodacjan) - zwie się Taumaturgią. Jest to rodzaj magii statycznej - prostej i niezbyt potężnej. Tremere potrafią jako jedyni unieszkodliwiać zaklęcia Magów, jednakże na dłuższą metę, Magowie przewyższają ich znacznie mocą, wszechstronnością i umiejętnościami kontroli rzeczywistoći, gdyż Tauma to zbiór kilku ścieżek - kontrola ognia, kontrola pogody, telekineza.. Mag posiadający sferę Sił potrafi to wszystko + znacznie więcej.. warto wspomnieć, że Sfer Magyi jest 9.

To z podręcznika głównego.

Dodatki oferują inne rodzaje magii statycznej wampirów. Np.: Liber Mortis, czyli w sumie sztuki nekromatyczne również są statyczne... nienadwyrężają rzeczywistości i są jak ścieżka - maja określone efekty i na tym kończy się zabawa.

Ogólnie dyscypliny wampirów są wymienieniem kilku sztuczek (prócz potencji, akceleracji i odporności, które po prostu zwiększają siłę, szybkość i wytrzymałość). Jak na przykład Dominacja to kolejne etapy wkraczania w umysł ofiary - drobny rozkaz, zmiana odczuć, zmiana pamięci, całkowita kontrola na chwilę, całkowita kontrola na zawsze.. (z pamięći piszę, więc nie pamiętam, mogę sprawdzić, ale w sumie to po co?).

Już teraz raczej nie ma zainteresowanych, ale może coś rozjaśnić o WoDzie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nathan
Potężny
Potężny



Dołączył: 20 Kwi 2006
Posty: 321
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Pon 16:40, 05 Lis 2007    Temat postu:

Jedna uwaga, od Kapadocjan moc przejęli Giovani.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Sesje Strona Główna -> Świat Mroku Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin