Forum Sesje Strona Główna Sesje
Witamy z powrotem!
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Neverending story

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Sesje Strona Główna -> Zwoje
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Chrx
Mistrz Podziemi
Mistrz Podziemi



Dołączył: 24 Kwi 2006
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sigil- Miasto Drzwi

PostWysłany: Czw 7:44, 31 Sie 2006    Temat postu: Neverending story

Neverending story… aka Opowiadanie Niewykończone

Wieczór, 30 sierpnia, 2006… Nudy. Deszcz… Brak netu… Nudzę się, piszę te słowa… Słucham genialnej muzy z Dreamfalla… i… nie wiem, co dalej…
Ale cóż… dalej zawsze być musi… I tym samym… rozpoczynam… nowy dział na „robótkach”… Opowiadanie niewykończone… Czyli: każdy pisze jeden jego kawałek… Każdy dodaje coś od siebie… Każdy jest jego autorem… dlatego… kiedy je skończymy… będzie to jedno z najciekawszych i najdziwniejszych opowiadań. Oczywiście jak już się dopiszecie raz to nie znaczy, że nie możecie drugi raz... Ale musicie wtedy poczekać żeby wcześniej ktoś inny się dopisał... Na wielu forach uprawia się ten proceder… Czas zacząć to u nas… Tylko pamiętajcie! Kilka linijek to nie jest część opowiadania! Jeśli chcecie coś dodać to się wysilcie i napiszcie coś dłuższego…
Dlaczego niewykończone? Ano… Cień się ostatnio pytał jak wykończyć Niewykończony Miecz z Gothica pierwszego Very Happy No wiecie, ten, który się robi samemu… I tak mi się przypomniało…

Ale przejdźmy do sedna… Początek zrobię trochę melancholijny…

Tytuł… tytuł będzie jak skończymy…


Czwarty dzień miesiąca… Na dworze leje jak z cebra, a Raikodem siedzi w swym fotelu… Siedzi… i myśli. Tak dużo czasu upłynęło… Kiedy ostatnio widział jakieś inne istoty poza demonami, devami, Puszkiem i… Di’erem. Ileż czasu spędził już w tej śmierdzącej, wilgotnej wieży na studiowaniu wiedzy tajemnej… na przywoływaniu i zabijaniu najpotężniejszych istot piekielnych i niebiańskich? Ileż czasu… zmarnował na badania nad magią… na naukę swego ucznia… na… na co mu to wszystko? I tak końcu zginie… natknie się na kogoś potężniejszego… albo ktoś potężniejszy przyjdzie do niego sam… Po co mu ta wiedza? Po co mu moc skoro będzie ona w nim gnić i rozwieje się wraz z jego śmiercią… Dlaczego? Dlaczego przestał zadawać się z innymi… Dlaczego… przestał być człowiekiem? Dwadzieścia… tak, dwadzieścia lat studiowania magii… Bezustannego obmyślania i ćwiczeń… Ciągłego poznawania nowych rzeczy… Na cóż mu to wszystko? Czyż nie czuł dobrze wędrując z drużyną po lasach i grobowcach? Czy nie to było jego powołaniem? Czy…
- Mrrrr… - Puszek przymilnie otarł się o nogi swego pana…
- Taak… kocie… a kiedy ty ostatnio czułeś smak przygody? Ech… - młody czarodziej podniósł się i dorzucił trochę drwa do kominka… Młody… no właśnie… miał dopiero 30 lat… A wyglądał na 60… Ta moc, te miesiące ślęczenia nad starymi tomiskami… to wszystko go postarzało… To wszystko…
Płomienie wesoło igrały w kominku. Wznosiły się w górę by zaraz opaść, trawiły małe belki i wielkie szczapy drewna… Ogień… ogień był piękny… I… i…
- I znowu mnie do tego ciągnie… I wciąż chce tylko wiedzy, wiedzy i poznawania… Poznawania natury żywiołów… natury przyrody… natury magii… Po co mi to? Po cóż mi ta moc… - mag zapalił swój fotel, ugasił go, zamroził, przewrócił i zmniejszył, po czym odtworzył początkowy jego wygląd… - jeśli nie mam po z niej… korzystać… - człowiek opadł na fotel i rzucił swoją piękną laskę mocy do ognia… Patrzył jak potężne narzędzie płonie… Jak płomienie tlą się na nim, trawią je i znikają, wstrzymane przez moc broni… Mistrz magii jeszcze długo siedział tak przy komiku biedząc nad swym losem. Jak co dzień. I jak co dzień nic z tym nie robiąc, by dnia następnego znów oddać się swym mrocznym sztukom.
Kilka kondygnacji niżej, Di’er uczył się zaklęcia „Piorun” i wypróbowywał je na wyczarowanym przez maga wężu z ogromną odpornością na elektryczność… Mistrz powiedział, że opanuje czar dopiero, gdy będzie on na tyle mocny by zniszczyć tego węża… więc próbował... ciągle próbował… Od czasu, gdy uciekł ze swej rodzinnej wioski mistrz był dla niego jak ojciec… Tam, chcieli z niego zrobić wojownika, tak jak z każdego mężczyzny… Dlatego uciekł… cudem przyplątał się tutaj… Ech, gdyby nie to, że mistrz patrzył akurat przez okno, szkielety strażnicy najpewniej by go zabiły…
- A propos szkieletów… Co to za kostny hałas na dworze? – Di’er skupił się na wichurze i wodzie uderzającej o ziemię… Wydawało mu się? Nie… wyraźnie słyszał szczęk kości upadających na ziemię… O! Znowu…
Wtedy rozległo się pukanie… Raczej coś, co wydają z siebie ogromne, drewniane drzwi gdy stuka się w nie trzonkiem topora… Uczeń pobiegł czym prędzej, na górę… Sprawdzić kogo noc przywiała…
Zamyślonego, na pół śpiącego maga z mruczącym kotem na kolanach rozbudził nagły, zdenerwowany szept jego ucznia…
- Mistrzu… Masz gości… Oni są… - Di’er nie zdążył dokończyć, bo nagle drzwi do spokojnego, ogrzanego pokoju otworzyły się na oścież i stanął w nich krasnolud…
- Raik! – magowi już cisnęła się na usta wiązanka jaką raczył swego ucznia, gdy ten zwracał się do niego dawnym imieniem, gdy dojrzał gościa. Jego zdumienie równać się mogło tylko ze zdumieniem jego ucznia, gdy przed kilkoma minutami do tej oazy spokoju wparadował ten elf z ogromnym toporem i krasnolud ze swoją dziwną kuszą…


Nie mniejsze było też zdumienie pewnego gnoma, barda, gdy w środku nocy do tawerny, którą upiększał swą pieśnią wtargnęło dwóch wędrowców… Wędrowców, których od razu rozpoznał, wszak nieczęsto się widzi elfa z toporem i którzy mieli do niego sprawę… Bardzo ważną sprawę… Tak ważną, że on, poważany i uznawany bard już po chwili biegł z nimi do jakiejś starej olbrzymiej wieży, daleko na obrzeżach Starego Lasu.

Słońce nad Równiną Krwawej Rzezi dopiero wstawało, gdy szóstka wędrowców wybyła cicho z wieży. Stara wieża została zabezpieczona milionami pułapek i stworów chroniących. Możliwe, że już nigdy tu nie wrócą… Przed nimi najtrudniejsza i… najdziwniejsza podróż życia… A zaczyna się tak niewinnie…

Terk siedział przed domem… Mieli być już dawno… Mieli… ach! Gdzież oni są? Hę? Czyżby to… Taaak, olbrzymi topór na plecach elfa i głowę wysokiego maga było widać z daleka… A jednak się nie spóźnili…
- A czemuś mielibyśmy się spóźnić?! – zawołał z daleka czarodziej, odgadując jego myśli – Wszak tyle razy już spóźnialiśmy się na ubijanie różnego „Wielkiego Plugawego Zła(®)”… i inne drużyny zabierały nam „Nieskończone Skarby i rękę księżniczkiTM” sprzed nosa… Ale nie rozumiem dlaczego mielibyśmy spóźnić się.. na twój ślub!! – ostatnie słowo mag wypowiedział głośno, a ono odbiło się echem po całej dolinie. Aż zdziwiona Eliza wyszła przed olbrzymi dom rodu Duulów…

Słońce świeciło już wysoko nad Dyskiem, gdy siódemka przyjaciół zasiadła do wspólnego śniadania… Żaden nie mógł przewidzieć nadchodzących zdarzeń…

c.d.n.



No, myślę, że na początek tyle wystarczy… Teraz czas na waszą inwencję… I nie złościć się, że umiejscowiłem świat akurat na Dysku… Wszak zawsze można przyjąć, że ogromny kosmos, po którym płynie A’Tuin jest po prostu w jednej Kryształowych Sfer… W końcu sfery są nieskończone… I może być nich wszystko… od Śródziemia, aż po Galaktykę…

P.S. To miało być wczoraj, ale net jak zawsze odmówił posłuszeństwa… Sześć razy to wysyłałem…

P.S.2 Oczywiście możecie dodać od siebie co chcecie. Nowe postacie, nowe historie, nowe światy.... A nawet uśmiercić te co już są. Ale zasada jest jedna: każdy kolejny kawałek ma w jakiś sposób wiązać się z poprzednim i zostawiać kilka możliwości przyszłego rozwinięcia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gorn
Władca
Władca



Dołączył: 17 Kwi 2006
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawka

PostWysłany: Nie 13:52, 22 Paź 2006    Temat postu:

Jakoś nikt się nie pali by napisać ciąg dalszy, więc ja coś skrobnę.


Śniadanie złożone z jajek na twardo, jajecznicy i jajek na bekonie długo jeszcze zostanie w pamięci przyjaciół. Dlaczego? Otóż, gnomi bard, znany drużynie jako majsterkowicz bez talentu z wielką wprawą do niszczenia otoczenia(nikt głośno jednak tego nie mówił) pokazał im swój nowy wynalazek. A była to łyżka z napędem parowym. Do czego służyła? Tego nikt nie wiedział, prawdopodobnie nawet Fastslehoffol Handrusanhin, ów gnom. Tak czy siak, łyżka zamiast uruchomić się... wybuchła zalewając jedzących, jajeczną masą. Chwilę potem z domostwa wyszła przyszła żona Terk i ujrzawszy ten mały Armagedon wręczył kompanom po ścierce i oświadczyła, że nigdzie nie pójdą, dopóki tego nie posprzątają. Posyłając zabójcze spojrzenia gnomowi zajęli się poniżającą robotą. Jednak z Elizą lepiej było nie żartować, o czym wiedzieli wszyscy.

Tymczasem... W zapomnianej przez ludzi i bogów wsi toczyły się wydarzenia, które miały zmienić przyszłość świata, ba!, Wieloświata. To właśnie tam młody prostaczek Bubo w prymitywnie wykopanej "piwnicy" chałupy dziadka odnalazł portal do prywatnych komnat króla Tytchawa IV. A działo się tam nie byle, co...

-Tak więc na mocy przyznanej mi przez bogów i lud skazuje tego oto,eee?.. hmmmm?.. Filuci...Filio... Aj, tam, tego elfa na śmierć! Skuć go i zaprowadzić do kata!
Strażnicy ochoczo przystąpili do dzieła, przystopowali jednak trochę widząc jak długouchy łamie jednemu z nich obie ręce, a drugiemu skręcając kark, gołymi rękami, spętanymi liną...
-Żywcem mnie nie weźmiecie - zawołał elf i wyjął z pochwy martwego żołnierza miecz.
-En garde!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kot
Rycerz
Rycerz



Dołączył: 26 Lip 2006
Posty: 162
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Nie 19:26, 22 Paź 2006    Temat postu:

Ja też spróbuje

Eliza patrzyła na poczyniania grupy, gdy sprzątali jajeczną masę z siebie i wszystkiego dookoła. Padło też pare komentarzy, co do urzywania dziwnych, niebezpiecznym przyrządów podczas jedzenia. Gnom stwierdził, że próbował już tego wcześniej i nic sie nia stało, na co uzyskał pare kolejnych zabójczych spojrzeń. Mag Raikodem zaczął tęsknić za swoją wieżą, w której spędził tyle czasu studiując magie. Jednak świat na zawnątrz był dla niego czymś ciekawym. Czuł sie jak dziecko odkrywające coś nowego. W tedy przypomniał sobie czasy z dzieciństwa, kiedy nie można go było sciągnać z dworu do domu. Zrobiło mu się żal trochę tego, że tyle czasu spędzał tylko w wieży a nie z otaczającym go światem, gdzie żywioły przyrody były praktycznie wszędzie do okoła niego. Podczas pracy zaczynał znów zadawać sobie pytanie "Po co to robi?", "Na co mu to wszystko".

Tymczasem Bubo dość nierozważnie rozpowiedział o swoim znalezisku paru osobom. W tym swojemu bratu, który nie był głupi i nie spodobało mu się zachowanie Bubo. Miał plan co do portalu... i chciał go wykonać bez kłopotów.

Daleko stąd Elf obdarzony niezwykłą zrecznością wybił już 5 strażników. Chociaż byl otoczony nie mial zamiaru poddawać się. Szczególnie, że niedaloko stał powóz z waźnicą. Mógł to wykorzystać, tak samo jak to, że strażnicy nie zbyt kwapili sie do tego, by z mierzyć sie z elfem, który powalił już ich 5 toważyszy...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gorn
Władca
Władca



Dołączył: 17 Kwi 2006
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawka

PostWysłany: Sob 21:13, 18 Lis 2006    Temat postu:

Chyba mogę pisać dalej?


Kompanija powróciła do przerwanego śniadania i rozmowy. Gawedząc sobie kulturalnie i cicho, albowiem Eliza czuwała nie czuli co wydarzy się za chwile.

Elf wykonując karkołomną sztuczkę z wykorzystaniem miecza, przeciął linę, krępującą jego przeguby. Pchnął jeszcze jednego strażnika w bok i unikając ciosów pozostałych strażników, popędził długimi susami w kierunku wozu. Złapał jedną ręką bok drewnianej przyczepy i wskoczył na słome, kktórą wyłożony był spód. Następnie zgrabnie usiadł na stanowisku woźnicy, złapał lejce i trzaskając nimi zmusił konie do szalonego galopu...

Dysputę przerwał wjad konnego wozu, na podwórzę domu. Nawaisem mówiąc trudno to nazwać wjazdem. Kończąc szalony bieg, koń zaparł się mocno nogami w ziemie, a przyczepą majtneło gwałtownie, mineła ona o niespełna pół metra stół. Dagllas zeskoczył na ziemię i podbiegł do drużyny.
-Zaczeło się- zachwiał się i upadł zemdlony.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kot
Rycerz
Rycerz



Dołączył: 26 Lip 2006
Posty: 162
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Wto 18:44, 16 Sty 2007    Temat postu:

Strażnicy mimo zgubienia uciekiniera szukali dalej. Gdzieś tu musiały zostać ślady kół. Dowódca strażników siedział na szarym koniu i obserwował z pogradą poczynania swoich pachołków. W pewnym momencie podszedł do niego jego kuzyn Addar.
- I jak znaleźli oni jakieś ślady? - żucił Dowódca wskazują podbrudkiem reszte strażników.
- Narazie nie ale muszą gdzieś tu być... - Addar zastanowił sie przez chwilę po czym dodał - Powiedz mi czy jesteś pewien, że poradzimy sobie z tym elfem? Widziałeś przecież jak on walczy?
- Oj widać, żeś młody... - westchnał - nie będziemy atakować jak banda wariatów. Nie chcę stracić ludzi. Zrobimy to metodą. Poczekamy na odpowiedni moment.
- Ten Elf... Dagllas... Słyszałam pogłoski, że należał do jakiejś bandy, która ileś lat temu była dość sławna.
- Nie wierz we wszystko, co słyszysz. A nawet jeśli to ta banda jak ich nazwałeś już dawno sie rozpadła.
- Znależliśmy ślady kół! - Krzyknął jeden ze strażników. Zaczeły zbierać sie chmury.


W domu Elizy wesoło palił się ogień. Zaczął padać deszcz więc nikt nie miał zamiaru wystawiać nosa z chaty. Pogoda na dworzu gwałtownie się zepsuła. Cała ekipa siedziała przy stole i czekała na moment aż Eliza powie, że elf doszedł do siebie. Wszyscy czekali. Słychać było tylko krople uderzające o szybę.


Murbo czekal w domu na swojego brata. Po chwili drzwi sie otworzyły i do pokoju wszedł Bubo. Był cały mokry. Zdjął płaszcz ukazując swoją czarną czuprynę tłustych włosów. Usiadł na krześle w sposób, który jego brat nazwał by wieśniackim. Zresztą co sie dziwić tylko jemu udało sie jakoś wybić z tej rodziny kmieci. Teraz miał trochę ziemi, małą ale zawsze ziemię, oraz kilkunastu ludzi do pracy.
- Witaj drogi bracie - Murbo starał się wyglądać przyjaźnie - chciałem z tobą porozmawiać na temat portalu, który znalazłeś...
- A tak ... ty też chcesz posłychać jak tu ja znalazłem go? - Bubo ucieszył się na tę myśl - Ludzie w karczmie pytali się co ja se myśloł, gdy to pierwszy raz zobaczył.
- Ech nie... - Murbo trochę się skrzywił - Chodzi mi o to, że nie powinieneś o tym nikomu mówić. Dlatego też bym chciał byś zamieszkał ze mną przez jakiś czas i opowiedział dokładnie z kim się widywałeś od znalezienia portalu i komu o nim opowiedziałeś.
- Co zamieszkać tutaj? - Bubowi wypadła wogóle myśl o portalu. Miał teraz mieszkać tutaj. Więc miejsce w mózgu musiało się zwolnić dla tej nowej myśli - To wspaniale!
- Dobrze, dobrze usiądź. Zamieszkasz tutaj tylko powiedz mi komu opowiadałeś o tym... portalu?
- Ano ja nizbyt pamiętam, ale... to będzie z pół naszej wsi. No każdy kto był tam w karczmie.
- A co im powiedziałeś na zapytanie gdzie sie ów portal znajduje? - Twarz Murbo była bez wyrazu.
- A nikomu. Żem ja powiedział, że to tajemnica aż taki głupi to ja nie jost - Burbo uśmiechnął się, po chwili przybrał zawstydził się - No chociaż ja tej Zeni powiedział co mieszko niedaleko...
- Ach... tej Zeni co się śmiałem, że plotkara? - Murbo był zły... bardzo zły...
- Ano ta.. ale ona taka miła...
- Milcz! Na piętrze masz swój pokój. Drzwi koło schodów idź tam i nie wychodź puki nie zawołam cię na obiad! - Murbo był bardzo zły. Poczekał aż brat wejdzie na górę i wydał odpowiednie polecenia.


Niedaleko już wsi pewien kupiec zatrzymał się pod wielkim dębem by przeczekać deszcz. Miał ze sobą tylko jeden wóz i dwa konie. Nie chciał ich męczyć więc zatrzymał sie tu. Gdy nastał ranek nie spiesząc się zjadł śniadanie. Pogoda wskazywała, że ulewa musiała minąc jeszcze przed północą. Zapakował sie i jechał dalej w stronę wsi. Wiedział, że dzisiaj z byt wiele nie zarobi, bo wszyscy mieszkańcy będą trzeźwieć po wczorajszym święcie. W południe dojechał i przez pierwsze kilka sekund nie mógł uwierzyć swoim oczom... Wioska została doszczetnie spalona.
Został tylko jeden parterowy domek z piwniczką. Ocalał pewnie dlatego, że był dalej od innych...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Sesje Strona Główna -> Zwoje Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin