Forum Sesje Strona Główna Sesje
Witamy z powrotem!
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

W sieci smoczych intryg- Rozdział 1
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Sesje Strona Główna -> Planescape
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Elminster
Podróżnik
Podróżnik



Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Cienista Dolina

PostWysłany: Nie 9:14, 15 Paź 2006    Temat postu:

Ulfgar, już miał dosyć tej walki ciągle gdzieś gubił mu się ten topór. Ale teraz niema czasu na rozmyślania, złapał za swój buzdygan i walnął truposza kilka razy po głowie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chrx
Mistrz Podziemi
Mistrz Podziemi



Dołączył: 24 Kwi 2006
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sigil- Miasto Drzwi

PostWysłany: Nie 12:49, 15 Paź 2006    Temat postu:

Ulfgar nie wiedział już czy śmiać się czy irytować... Truposzowi od jego ciosów odpadła głowa, a on dalej poruszał się... A dokładnie biegał w kółko i wymachiwał w tę i w tę mieczem. Przy czym skrzypienie porozciąganych i poskręcanych kości tego pokiereszowanego osobnika dzwoniło już krasnoludowi w uszach tak, że aż głowa zaczęła go boleć.


Cięcie Erilada pogięło i pourywało szkieletowi parę żeber (nie miał zbroi), ale nic poza tym. Gdy do jaskini wpadł mag, gigant jakby przypomniał sobie jak się walczy, bo zaczął wykonywać serię morderczych cięć w kierunku wojownika. Miecz śmigał w jego rękach, jakby to walczył całkiem dobry, ludzi woj. A to celował w nogi, a to znowu w głowę, a to brał zamach i uderzał bokiem, a wszystko to poprzedzane kilkoma pchnięciami. W końcu jednak odskoczył i odbiegł od Erilada, jednak nie na długo. Po chwili już wracał dzierżąc w prawej ręce… topór Ulfgara. Jakby tego było mało, rzucił własnym mieczem w wojownika.
Erilad na prawdę się zdziwił. Pierwszy raz widział tak inteligentnego nieumarłego.


Nerk pozbawił żywego trupa pasa z mieczem, ale ten natychmiast odwrócił się i… uderzył dwoma palcami w oczy diabelstwa. Oczywiście Nerk odruchowo złapał się za oczy… mając wciąż na rękach swe szpony… Oberwał własną bronią. Trafił się w czoło i w policzki. Po chwili poczuł jak krew zalewa mu twarz. Rany nie były duże, ale z czoła ciągle spływała szkarłatna posoka, co bardzo ograniczało mu pole widzenia. Jakby tego było mało, szkielet oderwał sobie rękę aż do łopatki i trzymając ten „bat” w drugiej ręce podbiegł do Nerka. Tylko sekundy dzieliły półbiesa od ciosu w brzuch.
A jednak mylił się… Nieumarły wcale nie był taki głupi…


- Co tu się dzieje? – zawołał swym śpiewnym głosem Glorifis Da Rakim, obecny faktol „Piwnej harfy”, zwisając nad zapadniętą podłogą i starając się złapać za rękę swego zastępcę. Reszta bardów w przerażeniu zaczęła już śpiewać pieśni do swych bóstw, by wybaczyły im ich dobre/złe uczynki. Dwóch ochraniarzy Glorifisa usiłowało otworzyć zapadnięte do połowy drzwi i bardzo się zdziwili słysząc z drugiej strony jakby stukanie młotkiem…


Ostatnio zmieniony przez Chrx dnia Pon 13:55, 16 Paź 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lonely Wolf
TechPriest
TechPriest



Dołączył: 08 Maj 2006
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Nie 14:38, 15 Paź 2006    Temat postu:

Na cycki pani których nikt nie ssał- zaklął Nerk i po chwili krótszej niż mgnienie oka skoczył do przeciwnika atakując jego ręke i mając nadzieję na złamanie złej passy...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elminster
Podróżnik
Podróżnik



Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Cienista Dolina

PostWysłany: Nie 15:01, 15 Paź 2006    Temat postu:

Ulfgar kątem oka zobaczył wpadającego do jaskini maga, obmyślił sobie w głowie że ak niema tego maga w tym miejscu to truposze słabiej biją, a jak jest mag no to lepiej, a więc co się stanie gdy się go zabije? Ulfgar specjalnie biegał po pomieszczeniu by mag niezrozumiał jego płapki gdy Ulfgar był w najlepszym miejscu do ataku, skoczył na maga i próbował mu rozwalić jednym silnym ciosem buzdygana łep.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chrx
Mistrz Podziemi
Mistrz Podziemi



Dołączył: 24 Kwi 2006
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sigil- Miasto Drzwi

PostWysłany: Pon 14:52, 16 Paź 2006    Temat postu:

****

Ból... Smutek... Żal... Gniew... Rany... na duszy... i na ciele... Odwieczne cierpienia... Czy to wszy... hm?
A cóż to? Kto ośmiela się powoływać na MNIE? Kto ośmiela się mówić o mnie obraźliwym tonem? Ty... aha... młode diabelstwo... rzeczywiście... twoja sytuacja dobrze nie wygląda... ale i tak muszę cię ukarać...
... Jedną stopę kładę na ziemi... I drugą... I już, Pani Bólu jest tutaj...
Nie bój się, astralny kocie... Nie do ciebie przybyłam... Hmmm... ach tak... wiele bólów na sobie nosisz... są wszystkie kolory... ale nie musisz cierpieć ich wszystkich... dzisiaj... pozbędziesz się tylko tych...
- Aaaaaaaaagh!
... Jedna stopa z ziemi... I druga stopa z ziemi... I już Pani Bólu wraca do... ooo... ktoś modli się do mnie! jakiś głupi bard kilkanaście metrów wyżej... Czas chyba, by pozbawić cię, Panie Glorifis... paru bólów... I obyś się okazał wytrzymały...

****


Nerk już podbiegał do nieumarłego, gdy nagle zobaczył coś dziwnego... Niesamowity strach bił... z jego własnej pantery... Mało tego! Z oka mgnieniu chowaniec zniknął... Półbies wyczuł czyjąś obecność... Tylko czyją... I nagle... Potworny ból zgiął go w pół i przewrócił na ziemię...
Leżał tak chwilę i ciężko oddychał... O mało nie pękły mu płuca... Czuł się... jakby jakaś olbrzymia ręka ścisnęła go... uderzyła... i zostawiła z poprzekręcanymi organami... Serce waliło jak opętane... Czuł się jakby zaraz miał wypluć płuca... A krew ciągle zalewała mu twarz...
Jakby tego było mało, uszy Nerka, jedne z ostatnich, w miarę działających mu jeszcze organów, wyłowiły miarowe skrzypienie... To szkielet... Podchodził do diabelstwa powoli... ze swą kończyną w dłoni... jeszcze chwila... i półbies pożegnałby się z życiem... jeszcze chwila i Otchłań poznałaby swego nowego lokatora... Ale...


Kiedy Ulfgar podbiegał do maga z podniesionym buzdyganem, ten już kończył wypowiadać swoje zaklęcie... Choć staruszek nie mógł nic zrobić, obronił go ktoś inny, mianowicie szkielet walczący z Eriladem nagle przestał biec w kierunku wojownika i ruszył, nie, nie ruszył, po prostu poleciał (tak szybko jak tylko mógł) na krasnoluda. Około dwóch metrów od maga, kościotrup stanął tuż przez Ulfgarem, tak, że ten nie mając innego wyjścia musiał to w niego skierować swój cios...
I teraz wszystko potoczyło się błyskawicznie...
Uderzenie Ulfgara w szkielet. Kontra żywego trupa przy pomocy broni krasnoluda. Przełamanie kontry. Rozbicie głowy nieumarłego na drobne kawałeczki. Ostatnie uderzenie szkieletu w krasnoluda i trafienie go w brzuch. Przewrócenie się wojownika na ziemie. I ostatnie: zakończenie rzucania czarów jednocześnie przez Sertha i starca.
I to ostatnie było najgorsze w skutkach. W jednej chwili, kula ognia i niesamowicie głośny krzyk, który wydobył z siebie mag poszybowały na siebie i starły się w połowie... Kula ognia została rozdrobniona na kawałeczki i rozrzucona po całej sali, a podmuch leciał dalej. Uderzenie trafiło w bezgłowego nieumarłego, a ten z kolei w stojącego za nim, wpatrzonego w tę pożogę maga. Obaj wypadli z głównej groty i uderzyli w ścianę tuż przy Nerku. Tymczasem fala soniczna spowodowana przez Sertha zadziałała na wszystkich. Zarówno krasnolud jak i Erilad musieli puścić broń i złapać sie za uszy z bólu, a po chwili cała salka się zatrzęsła od zwielokrotnionego jeszcze przez echo odgłosu. I tak podniszczony już sufit zatrząsł się i zaczął się osuwać. Nieumarły próbujący wyciągnąć swój miecz w końcu go wyjął... by zaraz oberwać ogromny blokiem skalnym i rozpłaszczyć się na ziemi. Drugi nieumarły, ten kręcący sie w kółko również zniknął po chwili pod nawałem kamieni.
Serth otworzył na chwilę oczy i ujrzał spustoszenie jakie się uczyniło. Szybko przerwał czar i już miał przyzwać coś do pomocy, gdy nagle trafiła go w głowę rękojeść miecza rzuconego przedtem przez szkielet w Erilada przed którym ten się uchylił, broń trafiła w ścianę i odbiła się. Mag oberwał rykoszetem i padł na ziemię. Stracił przytomność...


Kiedy do sali z diabelstwem wpadli mag i kościotrup, oprawca Nerka juz miał kończyć dzieło. Jednak został w ostatniej chwili uderzony przez lecącego, bezgłowego giganta i obaj z całym impetem polecieli dalej korytarzem, by w końcu porąbać sie na drobne kosteczki na twardej, ciemnej posadce. Znowuż... miecz niedoszłego zabójcy diabelstwa, wypuszczony przezeń, trafił ostrzem starego maga, prawie odcinając mu nogę.
Nerk już po chwili usłyszałby jęczenie i klnięcie przyszpilonego maga, próbującego wydobyć sobie oręż z uda, ale zagłuszyła to soniczna fala, a raczej tyle z niej ile dotarło do jaskini. Ale i to, w połączeniu w hukiem spadających skał wystarczyło, by pozbawić i tak już zmęczonego półbiesa kolejnego zmysłu. Od tej chwili przez pewien czas Nerk mógł sie uważać za głuchego...
Spadające kamulce doszczętnie odgrodziły jaskinię w Nerkiem od groty z resztą jego drużyny...


Coraz więcej skał spadało na ziemię. Wyglądało na to, że urwało się całe sklepienie. Zarówno Erilad, jak i Ulfgar (trzymający się za obolały brzuch) próbowali wydostać się z groty tunelem, który prowadził do drugiego starca. A raczej... próbowali dotrzeć do tego tunelu. Spadające co chwilę na nich skały za bardzo im nie pomagały. Po jakimś czasie byli już w środku gruzowiska... bez żadnego wyjścia... Mogli juz tylko uciekać przed kolejnymi kamieniami.


Glorifis Da Rakim aż przysiadł z bólu. Jego zastępca zbladł i zdołał tylko wykrztusić "P-p-panie?" nim nowoobrany faktol padł mu trzęsąc się w przedśmiertnych konaniach na kolana. Po chwili dostojny bard juz nie żył. Ale podłoga załamywała się dalej.
- Nieeee!!! - wykrzyknął jeszcze zastępca czując, że ziemia się pod nim otwiera i musi zostawić ciało swego pana, by ratować własne życie.
Reszta bardów i wojowników biegała dookoła jak oparzona już nie mówiąc, ale krzycząc modlitwy do swych bogów.
Wtedy dopiero podłoga rozpadła się doszczętnie i zapadła w ciemną czeluść... Kto zmyślniejszy chwycił się przytwierdzonych do ścian obrazów, lub wbił własny miecz w ścianę (reszta wpadła wraz z piękną, biała posadzką w dół), by widzieć jak po chwili drzwi do ich sali zostają sforsowane i wpada doń... kilkunastu dabusów z wielkimi młotami. Kilku obecnych zdążyło dotrzeć jakoś do otwartego otworu, który był kiedyś drzwiami, a dwóch bardów trzymających się wiszących naprzeciwko drzwi obrazów bezczynnie przyglądało się jak słudzy Pani opadają w dół, a paru zostaje na górze i zaczyna rozbiórkę pomieszczenia...


Biegając po jaskini uciekając przed skałami dwaj wojownicy w końcu zostali zamknięci w małej, pustej przestrzeni... Tuż obok leżał Serth, a trochę dalej dziwnie ubrany człowiek, który spadł wcześniej krasnoludowi na głowę. Nad nimi nie było już spadających skał, ale przybiły się one tak blisko siebie, że "sufit" był teraz zaledwie dwa metry nad nimi. Nie widzieli już co robić... Dziwny człowiek leżał bez tchu... Serth też leżał... ale nie zamierza się chyba jeszcze przebudzić.
Jeśli spróbują rozwalić te kamienie, to te znajdujące się nad nimi mogą ich przysypać... I cóż mieli teraz wymyślić?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lonely Wolf
TechPriest
TechPriest



Dołączył: 08 Maj 2006
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Pon 18:25, 16 Paź 2006    Temat postu:

- "Na ostrza w koronie pa.... albo nie"- Nerk klnąc spróbował podnieść się na kolana a potem na równe nogi - "Cholerna dziwka musiała się zainteresować mną właśnie teraz" - Podzczas tej jakże skomplikowanej w tych warunkach czynności półbies starał się zorientować w sytuacji, będąc przygotowanym na jakikolwiek atak- "A żeby to całe Pdsigil zpadło do najgłębszej szczeliny w othłani"- Skrzydlaty wojownik-złodziej wypluł kolejną dawkę krwi i upewniwszy się że nic mu nie grozi [nic to pojęcie bardzo względne] spróbował nawiązać kontakt mentalny ze swoim chowańcem...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chrx
Mistrz Podziemi
Mistrz Podziemi



Dołączył: 24 Kwi 2006
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sigil- Miasto Drzwi

PostWysłany: Pon 18:52, 16 Paź 2006    Temat postu:

Pantera pojawiła się przed nim jednak wciąż trzęsąc się i rozglądając uważnie. Wyglądała na przestraszoną.
Przyszpilony do ściany czarodziej, będący jakieś 3 metry od Nerka wydał przeciągły jęk i zaklął. Wciąż próbował się uwolnić. Spod jego nogi spływała już pokaźnych rozmiarów struga krwi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lonely Wolf
TechPriest
TechPriest



Dołączył: 08 Maj 2006
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Pon 22:21, 16 Paź 2006    Temat postu:

Nerk wyciągnął ręke by sugestią dotyku uspokoic eteryczną bestie i pogładził ją wieszchem dłoni po karku- "Obiecuje już nie kląć na temat tej... ach nie dokończe bo musiałbym być nieuprzejmy"- Półbies po uspokojeniu zwierzęcia podzszedł do unieruchomionego maga i przystawił my do gardła ostrza swojej broni - "Jak przysięgniesz że nie będziesz próbował niczego głupiego, wyciągne cię z tąd"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Erilad
Awatar



Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 437
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Wto 7:50, 17 Paź 2006    Temat postu:

Erilad wstał, otrzepał się z kurzu i pyłu, po czym zaczął się rozglądać...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chrx
Mistrz Podziemi
Mistrz Podziemi



Dołączył: 24 Kwi 2006
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sigil- Miasto Drzwi

PostWysłany: Wto 17:00, 17 Paź 2006    Temat postu:

- Aaaaaaaa! - krzyknął w pierwszej chwili mag widząc Nerka. Teraz dopiero Nerk zdał sobie sprawę jak wygląda. Stracił mnóstwo krwi... Od czoła w dół, jego twarz, szaty, a nawet ziemia pod nim była czerwona od jego własnej krwi. Dwa żebra wyraźnie skrzypiały przy każdym ruchu. Wyglądało na to, że są lekko podłamane. Głowa potwornie go bolała, a płuca pracowały ciężko i niemiarowo. Serce mocno biło w piersi, a do uszu nie doszło zbyt dużo z "Aaaaaaaaa!" maga, za to wciąż rozbrzmiewał w nich zwielokrotniony głos Sertha. Półbiesowi zakręciło się w głowie. Upadł przed magiem i wylądował głową prosto w kałuży własnej krwi, powoli mieszającej się już z tą spływającą z rany starca. Ostrze uderzyło w ziemię z metalicznym odgłosem. Kiedy próbował powstać kolana znów ugięły się pod nim i odmówiły posłuszeństwa. Za trzecią próbą już, już powstał do pionowej pozycji, gdy, tym razem skurcz płuc, zwalił go z nóg. W końcu jakoś powstał widząc tuż przed sobą zasmucony pysk pantery. Zwierzę martwiło się o swojego pana. Przypomniał sobie o starcu. Chyba nie usłyszał jego słów. Spróbował powiedzieć coś raz jeszcze... Bez skutku... Usta bolały go równie mocno co reszta ciała. Jednak w końcu doszedł do niego cichy, chrapliwy, poprzerzedzany pluciem juchą głosik maga.
- Ni- ni- ni... czego głupiego -go -go... - wyjąkał mag i znów zwiesił głowę jęcząc i plując. Nie wyglądał zbyt dobrze. Cała prawa noga była czerwona od krwi, a i pewnie tak silne uderzenie w ścianę nie było dla jego organizmu dobrym wydarzeniem...



Byli w małej, utworzonej z zapadniętych kamieni jaskini (około 4 metry na 5). Choć krasnolud jakoś się w niej mieścił, to już Erilad w paru miejscach musiał wydatnie się schylać. Poza tym, połowę groty zajmowały ciała Sertha i dziwnego człowieka. Oddech maga był wolny i urywany, ale przynajmniej żył. O przybyszu już tego nie można było powiedzieć. Wojownik nie znał się na ranach, ale był pewien, że nic mu nie było. Poza paroma zadrapaniami i wgnieceniami od uderzeń podczas spadania nie miał żadnych ran. A te które miał nie wyglądały na śmiertelne. Upadek z wysokości też nie był taki wysoki, a głowa wyglądała na całą. Pochowany? Nie... ciało byłoby ograbione... poza tym... wciąż był jeszcze trochę ciepły... więc... jak? Trucizna? Zaklęcie? Erilad nie wiedział co o tym myśleć. Mężczyzna był wysoki, na oko 50- 60 lat. Dziwaczne fioletowo-zielone ubranie i powykręcane czarne buty dopełniała jeszcze obszerna lira na plecach i piękny, zdobiony miecz jednoręczny przy pasie. Na głowie szlachcic miał ciekawy, czerwony hełm,wyglądający na bardzo wytrzymały i chyba tak rzeczywiście było, bo był jedyną nie poniszczoną rzeczą po tym upadku. Na hełmie ktoś wyrył litery "G. DR.", a jego powierzchnia była pokryta jakimś specjalnym metalem. Erilad znał to tworzywo. Geheniańska przeźroczysta miedź znakomicie chroniąca przed ogniem. A to co pod nią było również wyglądało na dające sporą ochronę, o ile komuś nie przeszkadzało rzucające sie w oczy ubarwienie nakrycia głowy. Poza tym, człowiek miał jeszcze kilka pierścieni na rękach i dwie spore torby przytwierdzone do pasa. Obie wypchane po brzegi.
Z jaskini nie było żadnego wyjścia. Wszędzie dookoła kamienie. Przy jednej ze ścian leżało coś dziwnego i jakby świecącego się na biało. Jakby mały jasny kamyczek. Ale to było o wiele za jasne jak na zwykły kamień.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lonely Wolf
TechPriest
TechPriest



Dołączył: 08 Maj 2006
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Śro 20:20, 18 Paź 2006    Temat postu:

Nerk usiadł na ziemi, po czym zacął odduchać głeboko, w celu oczyszczenia krwi z adrenaliny, wyczucia swoich obrażeń, zatamowania mniejszych krwawień. Po ok 40 udeżeniach serca ostrożnie wstał i zaczął odkopywać maga spod gruzu... Pdczas pracy starał się mówić cicho ale zrozumiale. - "Rozejm magu, jesteśmy po tej samej stronie, a w takim stanie nie zdziałamy za wiele w pojedynke..."
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Erilad
Awatar



Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 437
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Śro 20:56, 18 Paź 2006    Temat postu:

Człowiek podszedł do trupa w fikuśnym stroju... Zabrał jego pierścienie, miecz, torby a także hełm, próbując zetrzeć z niego inicjały.
Potem podszedł do jasnego kamyka, przyglądając się mu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chrx
Mistrz Podziemi
Mistrz Podziemi



Dołączył: 24 Kwi 2006
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sigil- Miasto Drzwi

PostWysłany: Czw 13:29, 19 Paź 2006    Temat postu:

- Cz-cz-czemu ty mnieeeeee odkopujesz? Chcęęęę ty-ty- tylko żebyś wyjął to ost- ostr- ostrze z mojej nogi!!! - wymamrotał mag i dalej szamotał się dalej próbując samemu wyjąć miecz.


Toreb nie dało się otworzyć, były najprawdopodobniej magicznie zabezpieczone. Podczas zdejmowania hełmu Erilad zauważył też spory medalion na szyi człowieka, więc i jego wziął. Amulet wyglądał jak wielka kula otoczona promieniami wybiegającymi z jej środka, każdy promień był innego koloru, ale można było to zauważyć tylko pod pewnym kątem. Normalnie wyglądały na białe. W samym środku był wielki biały kryształ otoczony jasną, mglistą powłoką. Erilad był pewien, że to magiczny amulet, ale nie wiedział co powoduje...
Kamyk wyglądał normalnie... Jak zwykły kamień do procy, i tej samej wielkości. Ciężko było określić dokładny kolor, bo teraz, po zbliżeniu się wojownik zauważył, że biel kulki bierze się z otaczającej ją świetlistej powłoki... Kiedy człowiek zbliżył się do kamienia, ten jakby ożył... Nagle wyleciał nad ziemię na wysokość sufitu, pokrążył tam chwilę i wrócił do Erilada. Przestał się w tym czasie tak mocno świecić i teraz wyglądał jak mała, biała kulka na sznurku... Ale tu nie było sznurka! "Kamień" zaczął się kręcić wokół wojownika i wywijać koziołki w powietrzu. Po chwili od obserwowania go Eriladowi aż zakręciło się w głowie i musiał przysiąść... Pierwszy raz widział coś takiego na oczy. Kulka ani na moment nie zwalniała, kręcąc się przy nim po chaotycznym torze. W nikłym, gasnącym już świetle pochodni, którą jakimś cudem Ulfgar zdobył w czasie zawalania widać było, że kula nie pochodziła od dziwnego człowieka, ani nie była własnością maga, bo spadłą z góry, ale z zupełnie innego miejsca niż dziwacznie ubrany mężczyzna. gdziekolwiek Erilad by nie poszedł- kula ciągle podążała za nim. Bez względu na przyspieszanie, zwalnianie czy chowanie się... Uderzenia czy strzały w nią czymkolwiek kończyły się niepowodzeniem. Przed wszystkim uskakiwała. Gdy Erilad głowił się nad tajemniczą kulą, Ulfgar próbował przypomnieć sobie gdzie może być jego topór... Został mu tylko buzdygan, a topór ostatni raz widział u nieumarłego broniącego maga... Czyżby stracił już swoją wspaniałą broń?
Wtem coś zaskoczyło zamyślonych podróżników. Ze strony jednej ze ścian doszło ich jakby miarowe stukanie. Coraz głośniejsze i głośniejsze... Wydawało się zbliżać, nie pogłaśniać, więc towarzysze mogli sądzić, że ktoś próbuje do nich dotrzeć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lonely Wolf
TechPriest
TechPriest



Dołączył: 08 Maj 2006
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Pią 21:53, 20 Paź 2006    Temat postu:

Nerk spojżał na maga nieprzytomnym wzrokiem, po czym uchwycił klingę sterczącą z ciała maga i mocno szarpnął by ją wyjać, po tej czynności oderwał pas materiału z swojego odzienia, które i tak było już podarte, i obwiązał ranę...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Erilad
Awatar



Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 437
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Sob 6:40, 21 Paź 2006    Temat postu:

Erilad spróbował obudzić Sertha, głównie w celu zidentyfikowania toreb, medaliony i kamyka... W głowie już zaczął przeliczać wszystko na brzdęk [Ach, ten Erilad Wink].
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Sesje Strona Główna -> Planescape Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11  Następny
Strona 9 z 11

Skocz do:  

Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin