Forum Sesje Strona Główna Sesje
Witamy z powrotem!
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Sekretna pomoc - gra
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Sesje Strona Główna -> Śródziemie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Silent
Potężny
Potężny



Dołączył: 19 Kwi 2006
Posty: 300
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Pią 15:00, 26 Maj 2006    Temat postu:

- A nie widać? - zażartował Duendain. - Ty się lepiej pośpiesz z tym pichceniem bo bede zmuszony poóc Ci mieczem - rzekł Roland w strone efla Maga i uśmiechnął się

{Jek to dobrze, że sie nie kócimy i jest przyjemnie} - pomyślał i uśmiechnął się w duchu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chrx
Mistrz Podziemi
Mistrz Podziemi



Dołączył: 24 Kwi 2006
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sigil- Miasto Drzwi

PostWysłany: Pią 17:59, 26 Maj 2006    Temat postu:

<Zachowuje się, jakby to było jego śniadanko. To jest napój energetyczny, a nie jakaś zupa. Gdyby wiedział ile wysiłku kosztowało mnie znalezienie tych ziół.> To myśląc dosypał ostatnią garść liści i płatków. Napój pachniał teraz wprost wspaniale. Po chwili nabrał wody ze strumienia i zaczął, ku przerażeniu towarzyszy, przelewać miksturę do gara z wodą. Widząc zdziwione spojrzenia wytłumaczył:
-To napój energetyczny. Trzeba go oszczędzać i rozcieńczać. Nawet nie wiecie jaki jest mocny, gdy jest stężony.- to mówiąc wlał wszystko do gara. Wszystko? Nie. Zostawił odrobinę na dnie. Zaczął wyjmować z kieszeni płaszcza fiolki i buteleczki, które jakby pojawiały się znikąd i również w niczym znikały. Bo jak wytłumaczyć to, że kieszenie wcale, a wcale nie wyglądały na pełne choć było w nich wiele buteleczek. Gdy skończył mruknął tylko:
- To się jeszcze może przydać, a nigdzie indziej tych roślin nie znajdziecie.
Wziął garnek z resztą mikstury i wypił parę kropel. Otrzepało nim. Zaczął się trząść i w końcu padł na ziemię. Chwilę leżał jakby martwy po czym znowu zaczął się trząść i w końcu z ust wyleciał mu wielki bąbel wyglądający jak bańka mydlana. Oczy miał zupełnie białe. Po chwili wrócił do siebie, tylko ręcę jeszcze trochę mu się trzęsły. Ale wewnątrz niego zaszły wielkie przemiany. Rany w połowie zaniknęły. Moc magiczna powróciła w pełni, a nawet było jej więcej niż zwykle. Ból w różnych częściach ciała zupełnie znikł. Zastąpio go uczucie niewysłowionej ulgi i przeogromna chęć do pracy, walki czy jakiegokolwiek zajęcia wymagając ego wysiłku. Uśmiechnął się do siebie, ale przerażone miny i szeroko otwarte oczy towarzyszy przywróciły go do pionu.
-Tak to działa. Najpierw cię trochę otrzepie, a potem czujesz chęć działania. Napijcie się. Ale tylko trochę!
Po tych słowach odwrócił się i dodał zawieszając wory z liśćmi znalezionymi w lesie na swym koniu i przymocowując je do niego:
- Idę na skraj tej polanki, za chwilę wrócę. Widziałem tam jeszcze parę dobrych roślin. Napijcie się, odpocznijcie i zaraz powinniśmy ruszyć.
Potem odszedł trochę w głąb drzew i schylił się przyglądając się jakimś ziołom. Oni zostali przy naczyniu z odrobiną "napoju".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Silent
Potężny
Potężny



Dołączył: 19 Kwi 2006
Posty: 300
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Pią 19:17, 26 Maj 2006    Temat postu:

- Kurde, a myślałem, że zjem coś ciepłego - powiedział do Landarieli. - Ale co tam, jakos przeżyje. Jeśli jest tak jak powiedział to nie będe głodny.
Zbliżył się do kociołka i pokręcił nim odrobinę by w kónu wypić niewielką ilość płynu. Wszystko działo się tak, jak w przypadku Ellengiewirtha. Po chwili drgawek wstał, otrzepał się z trawy i ziemi i powiedział
- No No. Naprewdę działa. Ten chłopak ma talent.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gorn
Władca
Władca



Dołączył: 17 Kwi 2006
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawka

PostWysłany: Sob 11:02, 27 Maj 2006    Temat postu:

Landriela podejrzliwie spojrzała na miksturę. {No cóż}. Wypiła malutką ilość. Zadrapania zagoiły się, a zmęczenie mineło. Landriela oparła się efektom ubocznym. Jej ciałem wstrząsneły tylko krótkie dreszcze.{No cóż, nie było tak źle}
-To co idziemy za nim?- spytała się Dunadeina.
Nie czekając na odpowiedź poszła w kierunku w którym udał się elf. Poranne słońce mocno prażyło gdy elfica przedzierała się przez gąszcz. W końcu wyszła na polankę. Stał tam Ellengiewirh.
-Niezły ten napój.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chrx
Mistrz Podziemi
Mistrz Podziemi



Dołączył: 24 Kwi 2006
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sigil- Miasto Drzwi

PostWysłany: Sob 11:21, 27 Maj 2006    Temat postu:

- Niezły? To jest jeden z najrzadszych napojów w Śródziemiu. Te zioła na prawdę trudno znaleść, a rosną tylko w tej okolicy. W dodatku ceremonia parzenia go też jest bardzo trudna. Macie szczęście, że ojciec mnie tego nauczył, bo teraz leczylibyście rany tym.- wskazał na Wilcze Ziele, rosnące opodal- nie próbujcie go dotykać. Piecze i pali strasznie, ale znakomicie leczy rany.- zerwał parę liści ręką owiniętą w szatę- może się przydać jak napoju zabraknie.

Ekwipunek wzbogacił się o:
-12 liści Wilczego Ziela,
- 15 łodyg Szałwiji ( dobra na spokojny sen )
- 3 kwiaty bławatu (dobry na zaparcia Laughing )
- parę jabłek i gruszek.

- Macie.- powiedział rzucając elfce i dunedainowi po owocu- pożywcie się. Jak będziecie grzeczni i coś upolujecie wieczorem, to wam to upichcę- zaśmiał się.
- A teraz,- zwrócił się do Rolanda- sądzę, że jako nasz przywódca- <czego nie omieszkałeś wczoraj przy każdej okazji wspominać> dodał w myślach- powinienieś zarządzić żebyśmy wyruszyli. Zaraz tu zapuszczę korzenie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Silent
Potężny
Potężny



Dołączył: 19 Kwi 2006
Posty: 300
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Sob 13:10, 27 Maj 2006    Temat postu:

- Dobrze więc, jak się Wam spiezy to możemy ruszać - rzekł. Gwizndął i nadbiegł czarny ogier. - idziemy Wysoką Przełęczą, wbrew początkowym planom. Później będziemy szli niedaleko gór. Mniej więcej w połowie drogi natrafimy na rzekę. Pójdziemy dalej, aż dojdziemy do kolejnej rzeki. Wtedy udamy się do Lorien. Jest jeszcze inna droga, ale wtedy stracimy czas, który jest bardzo ważny. Odpowiada to Wam?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chrx
Mistrz Podziemi
Mistrz Podziemi



Dołączył: 24 Kwi 2006
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sigil- Miasto Drzwi

PostWysłany: Sob 14:20, 27 Maj 2006    Temat postu:

- Jak najbardziej. Im szybciej dotrzemy, tym lepiej.- i na chwilę zamyślił się, w tym zamyśleniu przez sekundę wydał się towarzyszom niesamowicie tajemniczy i majestatyczny, potem dotknął oka jakby ocierał łzę (a może rzewiście ocierał łzę) i rzekł:
- A więc, na koń!- po tych słowach jego rumak już był przy nim. Elf wrzucił do tobołków resztę liści i gar po eliksirze po czym wsiadł na konia. Satnął przy towarzyszach i przemówił:
- Pojadę chwilę przodem, muszę coś przemyśleć. Lepiej też już ruszajcie. Za parę minut wrócę do was.- i lekkim kłusem jego koń udał się w las.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nathan
Potężny
Potężny



Dołączył: 20 Kwi 2006
Posty: 321
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Śro 13:19, 31 Maj 2006    Temat postu:

Elf jedzie kilkanaście metrów przed resztą drużyny. Na niebie wciąż widać ciężkie chmury, zimny wiatr wieje od zachodu. Roland, będąc doświadczonym wędrowcem domyśla się, że niedługo może spaść śnieg, przez co przełęcze mogą stać się trudne do przebycia. Od czasu do czasu słyszycie przemykające w pobliżu zwierzę, jednak nie słychać ptaków, jedynym dźwiękiem jest szelest liści.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chrx
Mistrz Podziemi
Mistrz Podziemi



Dołączył: 24 Kwi 2006
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sigil- Miasto Drzwi

PostWysłany: Pią 21:23, 02 Cze 2006    Temat postu:

Ellengiewirh jechał spory kawał drogi przed resztą drużyny. Nie oglądał się za siebie. Był zamyślony, bardzo zamyślony... Wyraźnie coś go gnębiło. <A jeśli nie zdążymy? A jeśli przybędziemy za późno i ty już będziesz... Musimy zdążyć. Musi nam się udać. Musi... Dobrze, że zaprzyjaźniłem się jako tako z tą Landrielą i Rolandem, bardziej przydadzą się mi jako przyjaciele niż wrogowie. Taa. Walka z trollem dała mi pełny obraz sytuacji. Ten Roland to całkiem sprawny wojownik, a elfka... no, właściwie też. To dobrze, tu nie ma miejsca dla słabych. Tu ważą się losy wielu istnień, a przede wszystkim... ciebie... ( popatrzył chwilę w stronę połudnową, w stronę Lorien). Oni sobie dadzą radę, ale oni nie wystarczą. Ktoś musi wspomagać ich z tyłu magią. Ale co się ze mną dzieje? Nie mogę wykrzesać głupiego języka ognia, a trzy duże podmuchy wiatru męczą mnie do nieprzytomności. Tak nie powinno być! To już nie są moje wszesne lata, gdy mogłem wiele, teraz już go nie mam i muszę sobie radzić sam. Znam więcej czarów, ale coż mi z tego skoro nie mogę ich użyć? Muszę go znowu zdobyć. To jedyna nadzieja na powodzenie tej wyprawy. Jak dobrze ojcze, że mi to dałeś i pozwoliłeś na użycie go (wyjął z kieszeni jakiś mały, przypominający pieczęć przedmiot i chwilę obracał go w dłoniach). Nie zawiodę cię. Obiecuję. Ale jeśli mam go wyciągnąć potrzebuje i drugiej części klucza (spojrzał w niebo). Leć, przyjacielu, leć. Oby Galadriela cię szybko odesłała. Skrytka już blisko. Dobrze, że dunedain zmienił trasę, inaczej musiałbym zboczyć z drogi.> Jechał chwilę w milczeniu, po czym znowu pomyśłał < Ach! Jak chciałbym cię teraz zobaczyć... Wiem, że nie powinnienem, ale co mi szkodzi.> I zatrzymał na moment konia. Skupił się w sobie. Skupiał się coraz bardziej i bardziej. Zobaczył drogę. Podnóża gór. Szczyty. Łaki. Lorien... Nie, nie udało się, cień z południowego wschodu zakrył mu krainę spokoju. Mina jeszcze bardziej mu się wydłużyła. <Jeszcze nie czas, nie czas. Ale liczę, że mądra królowo, dostarczysz mój list do niej. Ech! Leć, sokole. Niech cię ma Elbereth w swojej opiece.> Po około piętnastu minutach znowu pomyślał < Brakuje mi tu jeszcze kogoś. Jest łucznik. Jest mag. Jest wojownik. Ale przydałby się jeszcze jeden walczący. Najlepiej krasnolud. Nie lubię za bardzo krasnoludów, ale zaiste, przydałby się . Miecz Rolanda może nie wystarczyć w walce z tym co nas czeka... Przydałoby sie, ażeby wspomógł go topór... Ale trudno... Trzeba jechać. Do medalionu. A potem.. na pomoc Lothlorien!> I trochę bardziej uśmiechnięty ruszył znów, na południe. Ku Lorien...

Zwolnił trochę, zaczął zmiejszać dystans między nim, a resztą drużyny. Miał już dość samotnej jazdy, ciekaw był o czym oni rozmawiają...

P.S. Gwoli ścisłości: gdybyście powyższej wypowiedzi nie zrozumieli to powiem, że zrozumiecie jej sens poźniej. Gdy dotrę do tajemnej skrytki...
Względem poniższego: Gorn! Sokół wyleciał już poprzedniego dnia! Usuń z łaski swojej kawałem w którym piszesz, że widzisz jak odlatuje, ok?


Ostatnio zmieniony przez Chrx dnia Nie 6:03, 04 Cze 2006, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nathan
Potężny
Potężny



Dołączył: 20 Kwi 2006
Posty: 321
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Nie 15:47, 04 Cze 2006    Temat postu:

Jedziecie w kierunku przełęczy. Z każdą godziną teren podnosi się coraz bardziej, aż w końcu wieczorem szlak zamienia się wąską, kamienistą drogę. Dookoła szaleje zimny wiatr, na niebie wiszą ciężkie chmury. Okolica wydaje się niemal całkowicie wyludniona, jednak z waszej wysokości widać już dolinę Rivendell za plecami. Rozbijacie obóz w niewielkiej jaskini, jesteście zmęczeni wędrówką. Zakrywacie wejście do waszego obozowiska kilkoma gałęziami karłowatych drzewek jakie tu rosną i rozpalacie ognisko.
Siedzicie skuleni wokół niewielkiego ogniska w małej niszy skalnej. Żadne z was nie może zasnąć, strach przed jutrzejszą wędrówką niedaje wam spać. Około północy zaczyna sypać gęsty śnieg, ograniczający widocznośc do kilku metrów. Lodowaty wiatr gasi ognisko.
I to ratuje wam życie.
Słyszecie dźwięk tysięcy stóp maszerujących przed wejściem do jaskini. Ciężkie kroki trolli, tupot setek tysięcy goblinów. Zdaje się wam także, że słyszycie szelest olbrzymich skrzydeł. Milczycie a po godzinie armia zdaje się oddalać w kierunku Rivendell.


Ostatnio zmieniony przez Nathan dnia Nie 16:20, 04 Cze 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chrx
Mistrz Podziemi
Mistrz Podziemi



Dołączył: 24 Kwi 2006
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sigil- Miasto Drzwi

PostWysłany: Nie 16:11, 04 Cze 2006    Temat postu:

Ellengiewirh wyjmuje swój miecz i powoli wygląda na zewnątrz jaskini. Widzi oddalającą się wielką armię śpieszącą w kierunku Rivendell. Nie zauważa jednak dwóch goblinów-maruderów wleczących się na tyłach kompanii. Ale one go jak najbardziej. Obaj rzucają sie na maga z krzykiem. Na szczęście armia odeszła już daleko, a wiatr dodatkowo stłumił krzyk. Mag został przewrócony na ziemię. Szybko wstał. W powietrzu błysnął miecz. Szmaragd zaświecił się przez chwilę ostrym, zielonkawym światłem. Głowa goblina uderzyłą o ziemię. Jego pobratymiec nie dawał za wygraną. Wyjął sztylet i spróbował uciąć elfowi rękę. I to był jego błąd. Ledwie musnął ostrzem sztyletu dłoń maga, a jego broń zaczęła się robić gorętsza i gorętsza. W końcu nie mogąc jej dłużej trzymać wypuścił ją, a ta, jakby trzymana jakomś niewidzialną ręką poszybowała w kierunku jego gardła. Drugi goblin padł. Elf stał przez moment w śnieżycy, po czym zebrał broń goblinów <Nigdy nie wiadomo co się przyda...> i wrócił do jaskini.
- Sporo tego. Zaskoczyło mnie dwóch, ale sobie poradziłem. Co do reszty, na pewno zmierzają do Rivendell. Co oni chcą uczynić? Zaatakować Ostatni przyjazny dom? Musimy ich jakoś ostrzec! Landrelo, czy twój sokół byłby zdolny dotrzeć do Rivendell przed nimi?

P.S. Tylko mi nie mówcie, że nie mogę sobie zabić dwóch goblinków! Smile
P.S. Do Rivendell? I teraz to mówisz??
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Silent
Potężny
Potężny



Dołączył: 19 Kwi 2006
Posty: 300
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Nie 17:50, 04 Cze 2006    Temat postu:

- No, No, to się szykuje nam bitwa - rzekł jakby nigdy nic Roland. Mimo jego spokojnych słów w środku czuł się dość zdenerwowany. Nigdy nie myślał, że taka armia może istnieć. - Popieram Ellengiewirtha, powinniśmy ostrzec Elronda, że coś takiego nadchodzi. My jednak powinniśmy ruszać dalej. Tak może uda nam się pomóc chociaż Lorien. W trójke nigdy nie pokonamy tych oto orków, goblinów i jeszcze innych plugawych bestii. W Lorien może chociaż trochę pomożemy. Uważam - tu zamyślił sie chwilę - że i tak nie zaśniemy już. Radzę się zabierać stąd i ruszyć w droge. Co Wy na to?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chrx
Mistrz Podziemi
Mistrz Podziemi



Dołączył: 24 Kwi 2006
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sigil- Miasto Drzwi

PostWysłany: Pon 3:59, 05 Cze 2006    Temat postu:

-Ja zgadzam się z Rolandem. Landrielo, czy mogłabyś wysłać swojego sokoła z wiadomością do mojego ojca? Mój niestety jeszcze nie wrócił z... eee... polowania. Wyślijmy wiadomość o pochodzie do Rivendell i czym prędzej śpieszmy dalej, choć znając takie duże armie czasmi na tyłach idzie jeszcze spora grupa wojowników. Trzeba teraz iść ostrożniej, bo możemy zostać zaskoczeni.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nathan
Potężny
Potężny



Dołączył: 20 Kwi 2006
Posty: 321
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Pon 11:57, 05 Cze 2006    Temat postu:

Dookoła was szaleje zamieć. Widoczność sięga ledwie kilku metrów, żadne zwierzę nie poradzi sobie z takim wiatrem. Szczelniej otulacie się płaszczami by chronic sięprzed zimnem ale niewiele to daje. Wasze konie są niespokojnie, zdenerwowane, co chwilę parskają nerwowo. Przed sobą widzicie wejście na przełęcz i wysokie szczyty Gór Mglistych. Zauwarzacie też kilka trupów orków i goblinów zamarźniętych i tkwiących w zaspach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Silent
Potężny
Potężny



Dołączył: 19 Kwi 2006
Posty: 300
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Pon 18:02, 05 Cze 2006    Temat postu:

No, no. Jeśli reszta tych śmierdzieli jest taka dobra w terenia jak te trupki to daleko nie zajdą - uśmiechnął sie lecz, sam nie wierzył w to co powiedział - Teraz radzę Wam, abyście uważali. Tu juz przestało być bezpiecznie. Raz, że możemy spotkać orków. Dwa, że jest zimno. Trzy, że jesteśmy w przełęczy gdzie w każdej chwili może coś się wydarzyć. Narazie jednak trzeba iść dalej, bez przerwy. Odpoczynki mogą być, ale tylko dwu- lubt rzygodzinne. Im szybciej obuścimy to miejsce tym lepiej.[/url]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Sesje Strona Główna -> Śródziemie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 4 z 6

Skocz do:  

Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin